Cykl rozpoczęliśmy od Ignacego Łukasiewicza, wynalazcy lampy naftowej, naukowca i patrioty.
Podróżując wehikułem czasu przenosimy się do czasów dzieciństwa naszych bohaterów aby sprawdzić, jakie umiejętności stały u podstaw ich sukcesu, a wszystko w formie wierszowanej :)
A oto historia Ignasia Łukasiewicza:
Michał Danecki
„Lampa Ignasia Łukasiewicza”
Witajcie odważni w czasie podróżnicy
w tej zwykłej na pozór, miłej okolicy.
w tej zwykłej na pozór, miłej okolicy.
Dziś czeka was wszystkich przygoda bombowa!
Zaczniemy ją blisko okolic Tarnowa.
Tutaj dość dawno, bo przed dwustu laty,
Zaczniemy ją blisko okolic Tarnowa.
Tutaj dość dawno, bo przed dwustu laty,
w domu kochanej mamy i dumnego taty,
na świat przyszedł chłopiec, najmłodszy w rodzinie,
a rodzice Ignaś dali mu na imię.
Gdy tylko nauczył się słów swoich pierwszych,
nie pisał książek i nie mówił wierszy,
lecz co może potwierdzić i ciocia i niania,
bez przerwy zadawał o wszystko pytania.
A co to? dlaczego? a czemu? i po co?
Dlaczego wilk wyje? a gwiazdy są nocą?
A czemu to mrówka jest taka malutka?
Dlaczego na skrzyni przypięta jest kłódka?
Dlaczego na skrzyni przypięta jest kłódka?
I pytał i pytał calutkimi dniami…
Wszędzie dookoła sypał pytaniami.
Aż wreszcie jego tatuś mówi to mamusi:
"kochanie, Ignacy do szkoły pójść musi!"
Tak ciekawski Ignaś z plecakiem i piórem,
pognał w mig do szkoły - chociaż miał pod górę.
Tam od rana do nocy w klasie przesiadywał
i swymi pytaniami belfrów zasypywał.
Kiedy Ignaś mały stał się już Ignacym,
skończył szkołę i zaczął poszukiwać pracy.
A że eksperymenty lubił człowiek wielce,
zatrudnił go aptekarz w ogromnej aptece.
I powiedział poważnie: "na nudę tu nie licz!"
No i się nie nudził - Ignaś Łukasiewicz.
W aptece składników różnych były caaaałe góry,
więc po nocach Ignacy tworzył swe mikstury.
Mieszał różne rzeczy, dodał trochę wody,
popatrzył, potrząsnął, podgrzał i odłożył.
Czasem się udało stworzyć coś nowego:
to kolorowego lub wybuchowego.
Czasem przez przypadek coś mu się rozbiło,
mnóstwo bałaganu wokoło zrobiło.
Więc biedy Ignacy chcąc tego, czy nie,
musiał w swej aptece sprzątać całe dnie…
Pracował Pan Łukasiewicz całkiem należycie,
a tu już za rogiem czekało odkrycie,
które bardzo dużą sławę mu przyniesie…
Gdy lato minęło i nadeszła jesień...
Właściciel apteki pewnego dnia rzecze:
"Ignacy, rzecz dziwną czytałem w gazecie,
że pod ziemią oleju skalnego jest warstwa…
Sprawdź czy by nie można zrobić zeń lekarstwa."
Gdy ten olej Ignacy wziął do swoich dłoni
W głowę się podrapał, nad stołem się skłonił
Badał, mieszał, podgrzewał - lekarstwo nie wyszło
Więc pracować dalej po nocy mu przyszło
A elektryczności jeszcze wtedy tu nie znano…
Więc świecami mieszkanie w nocy oświetlano.
Ignacy nie odkrył lekarstwa na aftę,
lecz ropę naftową przemienił on w naftę.
Co choć przeźroczysta tak jak woda była
to długo i jasno i łatwo się paliła.
Krzyknął więc EUREKA! Niech to piorun trzaśnie!
Tą naftą niebawem świat cały rozjaśnię!
Jednak aby płomień bezpiecznie gdzieś schować,
Jednak aby płomień bezpiecznie gdzieś schować,
muszę lampę naftową prędko skonstruować…
I tak za czas jakiś, po staraniach wielu,
Ignaś Łukasiewicz dopiął swego celu.
Na calutkim świecie, w każdym domu prawie,
jego lampa naftowa stanęła na ławie.
I świeciła w pokoju, oraz na ulicach,
aby nocą nie chodzić przy świetle księżyca
I choć teraz żarówki mamy elektryczne,
to nadal jego odkrycie, działa fantastycznie.
W wielu sklepach nadal można kupić nową,
świecącą tak jasno lampeczkę naftową.
Podczas zajęć oczywiście badaliśmy działanie lampy naftowej oraz oglądaliśmy różne frakcje ropy naftowej - od benzyny, olejów silnikowych po wazelinę.
Podczas zajęć oczywiście badaliśmy działanie lampy naftowej oraz oglądaliśmy różne frakcje ropy naftowej - od benzyny, olejów silnikowych po wazelinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz