Posiadanie ogródka, nawet najmniejszego (w naszym na przykład rolę krasnali ogrodowych pełnią solniczka i pieprzniczka z Bolesławca :P) wymusza działania zwabiające pożyteczne owady. Z ciągle zalegających pozostałości po budowie płotu, zrobiłem więc domek dla zapylaczy.
Zaczniemy od daszku. Najpierw obciąłem dwa kawałki cienkiej deseczki. Długość pierwszej musi być dłuższa o jej grubość, aby daszek ładnie na siebie zachodził.
Następnie przyciąłem 3 kantówki na szerokość daszku.
Aby każdy owad mógł się tu czuć swobodnie, dodałem także kilka łodyg bambusa, które również przyciąłem na odpowiednią długość.
Występującą w środku łodygi "gąbeczkę" można wypchnąć, ołówkiem, czy czymś innym, długim, ja użyłem wiertła.
Teraz czas skleić wnętrze domku.
Gdy klej schnie, można zająć się warstwą estetyczną. Posiadam w domu wypalarkę do drewna, jednak pogoda z końca czerwca pozwoliła na użycie szkła powiększającego, co było dużo bardziej wygodne i szybkie.
Gdy klej już zwiąże, wykonujemy w "klockach" otwory różnej wielkości.
Daszek przymocowałem do sklejonych klocków za pomocą zwykłych wkrętów do drewna. Dodałem także dwie szyszki.
Po 2 miesiącach coś się wprowadziło... i zatkało sobie wejście...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz