Kiedyś robienie zdjęć wymagało zaangażowania sprzętu, środków, a o wyposażeniu grupy przedszkolnej w aparaty nie mogło być mowy. Dzisiaj w dobie montowania aparatów w co tylko się da, nie jest to już takie trudne. Od paru dobry lat, wszystkie telefony, które w domu mieliśmy, a które nadal działały skrzętnie zbierałem - a nóż się przydadzą. I teraz właśnie nadszedł taki moment! Stary Sony Tipo służy w przedszkolu do zapisywaniu trasy naszych spacerów w celu zrobienia mapy, a dwa Samsungi posłużyły ostatnio do poszukiwania najmniejszych mieszkańców pobliskiego lasu. Zacząłem od szybkiego przeszkolenia przedszkolaków z posługiwania się komórkowym aparatem. Przy okazji dowiedziały się co to obiektyw, ostrość. Na początku każdy w sali wykonywał zdjęcie makro jakiegoś obiektu.
Oczywiście efekt pedagogiczny jest duuużo większy, gdy wymyślimy zabawę, która wykorzystuje nową umiejętność. Dlatego też, kiedy już wszyscy wiedzieli jak się posługiwać aparatem, zaczęliśmy się bawić w detektywów. Jedno dziecko fotografowało w zbliżeniu jakiś obiekt, miejsce w sali a następnie reszta odgadywała gdzie zdjęcie zostało wykonane.
Nowe umiejętności mogliśmy wykorzystać podczas poszukiwania małych mieszkańców lasu.
I choć może nie były to zdjęcia idealnie ostre i perfekcyjnie wykadrowane, to jednak były jedyne w swoim rodzaju :)
Spróbujcie popytać rodziców, może i w domach przedszkolaków zalegają niepotrzebne smartfony.
Genialne!!
OdpowiedzUsuń